Koniec świata nadejdzie niespodziewanie, ale koniec twojego życia również.
Ile już razy za swojego życia słyszeliśmy szumne zapowiedzi nadchodzącego końca świata. Podawano już daty, a my żyjemy dalej. Można żyć w przerażeniu, oczekując niespodziewanego, ale, do czego to ma prowadzić?
Jako chrześcijanie wierzymy, że taki koniec kiedyś nastąpi, ale nie ma, co się rozwodzić kiedy i jakoś specjalnie go wyczekiwać. Każdy, kto patrzy realistycznie na własne życie, dostrzeże, że ono właśnie przemija, nawet teraz, gdy czytasz ten tekst. Przemija i przeminie. Wierzysz czy nie wierzysz – umrzesz.
„Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy” – słyszymy słowa Jezusa. Bardzo trafne porównanie. Gdy na pustyni padnie zwierzę – wkrótce pojawią się sępy, rzecz oczywista. Żyjemy – umrzemy, też rzecz oczywista. Proza życia „jedli, pili, żenili się” i umarli.
Księża, zakonnicy i wierni modlący się brewiarzem, kończą dzień słowami „Noc spokojną i śmierć szczęśliwą niech nam da Bóg wszechmogący”. Czy żyjesz tak, że jesteś gotowy, gdybyś się rano nie obudził?