Współczesny Zacheusz wykorzystuje Internet!
Wczoraj Jezus idąc do Jerycha spotkał i uzdrowił niewidomego. Ten nie mogąc dostać się do Jezusa głośno krzyczał, aby zwrócić na siebie uwagę. Dzisiaj Jezus jest już w Jerychu. Znów otacza Go spory tłum. Jak się do niego dostać?
Jezusa bardzo pragnął zobaczyć Zacheusz, zwierzchnik celników, bardzo bogaty. Nie miał ochoty ani zamiaru krzyczeć lub przedzierać się przez tłum. Przecież dla tych ludzi był skreślony – jako poborca podatków dla okupanta – był największym grzesznikiem.
Zacheusz wpadł na dosyć oryginalny pomysł, wspina się na drzewo, aby chociaż ujrzeć Jezusa.
Współcześnie mamy wielu Zacheuszów. Gdzieś im się życie poplątało, pogubili się. Nieraz tęsknią za prawdą, spokojem, za Bogiem. Wróciliby do Kościoła, ale zwłaszcza małomiasteczkowe środowiska parafialne potrafią być brutalne w osądzaniu człowieka. Wrócić, ale jak? Przyjść do Jezusa, spotkać Go. Może to być duży kłopot, chociażby na ślubach czy pogrzebach można zobaczyć jak ci, którzy okazjonalnie bywają w kościele są całkowicie zagubieni w liturgii, nie wiedząc jak się zachowywać.
I oto mamy miejsce na Internet. Myślę, że współcześnie Zacheusz skorzystałby z tego źródła. Ilu ludzi, ile pytań przyjmuje wyszukiwarka. Tu cię nikt nie osądzi, wścibska sąsiadka kątem oka, nie patrzy czy się prawidłowo przeżegnałeś. Wyszukiwarki możesz pytać, o co chcesz.
Stąd właśnie moja wielka nadzieja i sens pisania, tworzenia stron o wierze. Niejeden Zacheusz dzięki nim odważy się wrócić do Jezusa. Spotkać Go w realu, jak to słyszeliśmy dziś w ewangelii.