Dlaczego nie możemy Boga poznać już tutaj, aby mieć absolutną pewność, że jest.
Kończy się Adwent – czas oczekiwania. W Ewangelii słyszymy o Zachariaszu, a może lepiej – słyszymy Zachariasza. Tak! Przecież jak długo milczał. Bóg odebrał mu mowę, a dzisiaj przy obrzezaniu syna przywraca. Ile słów, płyną z ust Zachariasza jak potok, ile on na ten moment oczekiwał. Człowiek już jest taką istotą, że wciąż ma pragnienia. Zaspokoi jedno a pojawiają się kolejne. Oczekiwał na coś, otrzymał, osiągnął i już serce porywa go dalej. Św. Augustyn mówił do Boga "niespokojne jest serce nasze dopóki nie spocznie w Tobie”.
Dlaczego nie możemy Boga poznać już tutaj, tak pewnie i całkowicie, aby mieć absolutną pewność, że jest. Aby nie trzeba było wierzyć, a wystarczyłoby stwierdzić, jako pewnik.
Zobacz na siebie: czujesz, że to szczególny dzień, podekscytowanie? Jeśli podjąłeś adwentową drogę oczekiwania, z pewnością tak jest. Jeśli jednak w natłoku spraw, przygotowań na święta zagubiłeś istotę, przyjdzie dzisiaj parę wzruszeń, emocje wreszcie opadną i jak to mówią „święta, święta i po świętach”.
Im bardziej czekałeś, tęskniłeś, rozbudzałeś pragnienia tym większa będzie twoja radość przy wigilijnym stole i na Pasterce, a dobre owoce pozostaną na długo. Podobnie jest z wiarą: modlimy się, oczekujemy, kierujemy ku Bogu nasze pragnienia, aby gdy Pan, już ostatecznie po nas przyjdzie wypełnił Soba te tęsknoty.