Masz naglące pragnienie spotkania Chrystusa? Spotkania w modlitwie, Słowie Bożym, sakramentach, Kościele…
Fascynuje mnie postawa Zacheusza, jego gorące pragnienie spotkania Jezusa. Czytamy, że chciał Go koniecznie zobaczyć. Wczoraj słyszeliśmy o niewidomym, który pomimo przeszkód starał się usilnie dostać do Jezusa.
Skąd biorą się w człowieku takie pragnienia i czy zawsze mają jedynie pobożną motywację? Najczęściej początkowo – nie. W przypadku niewidomego i Zacheusza były to pragnienie uzdrowienia, ciekawość. Można powiedzieć – motywacje mało pobożne, a raczej nawet zwykła chęć zaspokojenia własnych potrzeb. Dziś, też często takie motywacje, na początku są bardzo egoistyczne. Dobrze jednak jeśli w ogóle są. Później, gdy ktoś przybliży się do Chrystusa, przyjdzie czas na oczyszczenie motywacji. Początkowo, jeśli są one nawet bardzo niedojrzałe w niczym to nie przeszkadza.
Smutne jest jak ludzie którzy są zewnętrznie bardzo blisko Jezusa, potrafią wewnętrznie być bardzo od Niego oddaleni. Wciąż tłumaczą się, ze nie mają czasu aby się modlić regularnie, czytać Pismo Święte, nie było okazji aby się wyspowiadać itp. Człowiek wielkich pragnień zawsze znajdzie sposób aby je realizować. Taki człowiek potrafi znaleźć księdza, dotrzeć nieraz z daleka, znajdzie czas na modlitwę, okazję do spowiedzi itp. Nawet jeśli nieraz nie rozumie do końca tego przynaglającego pragnienia zrealizuje je – szybciej niż trwający w stagnacji wierny.