Błogosławieni w Panu.
Błogosławieni, inne tłumaczenia podają szczęśliwi. Ach! Jak to łatwo powiedzieć. Brzmi tak górnolotnie. Kto by nie chciał być błogosławionym i szczęśliwym?
Tylko pojawia się kłopot, gdy wczytamy się w tekst. Błogosławieni: są ubodzy, płaczą, głodują, ludzie ich nienawidzą? Coś tu nie gra. Mieli być szczęśliwi, a z ludzkim rozumieniem szczęścia tu nie po drodze.
Wielokrotnie spotykałem osoby po ludzku biedne, chore, udręczone życiem, ale z pewną iskrą w oku, szczęśliwe w swoim położeniu. Ludzi z jakąś nieopisaną głębią i ufnością wobec Bożych planów. Ludzi pełnych zaufania i co najważniejsze wewnętrznego pokoju, nawet więcej jakiejś błogości emanującej na zewnątrz.
Wielokrotnie też spotykałem osoby bogate, którym wiecznie mało; osoby którym obiektywnie nic nie brakuje, ani zdrowia, ani pomyślności, a mimo to mocno zagubione. Zagubione, pogmatwane, rozgoryczone i z ciągłymi pretensjami, oskarżeniami wobec losu, innych i Boga.
Niech pokój Boży zagości w twoim sercu, abyś tu, gdzie jesteś, takim jaki jesteś był błogosławionym. Nie szczęśliwym tylko w ludzkim rozumieniu, ale prawdziwie błogosławionym w Panu.